Rzeka Miedzianka w sobotę rano przekroczyła stan ostrzegawczy w Bogatyni, a w Turoszowie stan alarmowy. Mieszkańcy miasta od samego rana podjeżdżali samochodami na punkt pomiaru w Markocicach, tuż przy granicy z Czechami. Inni zaglądali do koryta rzeki w centrum miasta. W ich pamięci wciąż żywe są wspomnienia z 2010 roku, kiedy to powódź błyskawiczna, wielu z nich, odebrała dobytek życia.
Strach jest, tak, strach pozostał. W 2010 roku nasza córka mieszkała nad Miedzianką, w tym domu, nie wiem czy pamięta Pani ze zdjęć, gdzie był wyrwany cały róg budynku. Teraz córka mieszka w Zgorzelcu, ale nawet wczoraj wieczorem, dzwoniła i prosiła, bym poszła sprawdzić stan Miedzianki - mówi mi Pani Elżbieta, która wraz z mężem przyjechała na punkt pomiaru wody w Markocicach.
Wie Pani, tego się nie da po prostu zapomnieć. Liczymy z mężem, że tym razem do powodzi nie dojdzie. Przyjechaliśmy sprawdzić stan rzeki. Czytamy też w mediach co się dzieje w Czechach i górach, bo to też ważna kwestia - dodaje moja rozmówczyni.
W wielu punkach Bogatyni, GPO przygotowało "górki" z piaskiem. Niektórzy mieszkańcy obłożyli swoje obejścia workami. Sobotni poranek dał trochę wytchnienia, gdy przestał padać deszcz. Do południa, w korycie rzeki woda nieco opadła. Mimo zagrożenia, życie w mieście toczyło się normalnie, a jednak gdzieś z tyłu głowy u wszystkich czai się strach.
W 2010 roku to była po prostu chwila! No padał deszcz bo padał. Pamiętam to, też była sobota. I nagle ludzie zaczęli biegać w popłochu, rzeka zaczęła wylewać się z koryta, zalewać ulice, niosła drzewa, samochody. Wdzierała się do budynków! W ciągu kilku chwil całe miasto było sparaliżowane przez powódź. Zaczęły walić się domy. Ludzie płakali, inni próbowali ratować to co mogli. Gdy wieczorem woda opadła, odsłoniła widok jak po wojnie. Zerwane mosty, zawalone budynki, powyrywane chodniki. Nikt nie powinien się dziwić, że się boimy - mówi mi Krystyna Michalak, mieszkanka Bogatyni.
Obawy Bogatynian są słuszne. Niestety prognoza pogody nie jest optymistyczna dla miasta, ani całego powiatu zgorzeleckiego aż do poniedziałku. Biorąc pod uwagę intensywne opady deszczu w Karkonoszach i Sudetach, a także walkę z żywiołem w Czechach, jest się czego obawiać. W 2010 roku nikt nie przewidział takiej powodzi w Bogatyni, tym razem miasto chce być przygotowane.
Napisz komentarz
Komentarze