Ach ta sława! Fani walą drzwiami i oknami, ludzie oglądają się za mną na ulicach, w restauracjach jadam za darmo, a obcy mężczyźni padają mi do stóp. Nie wspomnę nawet o rozdawanych autografach, selficzkach, bywaniu tu i tam, oraz szalonej rozpoznawalności.
A tak poważnie… Ostatnio wybrałam się do galerii handlowej. Poświęciłam cały poranek na pindrzenie się przed całodziennym przymierzaniem, spacerowaniem, oglądaniem, narzekaniem na ceny i szukaniem tego, czego akurat nie ma.
Nakręciłam na wałki tlenione włosy, wmasowałam w gębę serum, krem, masło, smalec, tynk, zaprawę i trochę asfaltu. Pożyczyłam od szczotki do zamiatania kępki na rzęsy, a usta pociągnęłam iście krwistą szminką. Wbiłam się w wyszczuplające gacie, wyszczuplające rajtki i założyłam wyszczuplającą kieckę. Wyciągnęłam buty te tylko do Kościółka oraz futro z norek, bobrów i chomików.
Spoglądając krytycznie w lustro, przypomniałam sobie o wciąganiu brody, wciąganiu brzucha, wciąganiu garba, prostowaniu nóg i wypychaniu cycków i pośladków. Tym kaczym pędem wsiadłam do punciaka i pojechałam do miejsca rozkoszy, ogłupienia, otępienia, hipnotyzacji i odbierania zdrowego rozsądku, zwanym centrum handlowym.
Zdziwiłam się, gdy już na wejściu zaczęli się za mną oglądać ludzie. Szeptać między sobą, pokazywać dyskretnie palcami i posyłać zagadkowe uśmiechy. No ale. Pani BazgrAłka jako naczelna celebrytka musiała w końcu zaistnieć wśród gawiedzi. Innego wyjścia po prostu nie było.
Więc prostując cycki, chowając brody, podnosząc głowę oddawałam uśmiechy, machałam rąsią, mrugałam rzęsami i posyłałam całusy. Jak galeria długa i szeroka przeszłam w tę i w tamtę, roztaczając aurę swojej urody, blask mądrości i gwiezdny pył sławy.
Przymierzyłam najdroższą biżuterię krytykując jak należy wielkość brylantów, szukałam butów, których jeszcze nie wymyślono, dotykałam torebki stękając z uznaniem, że takich tanich to ja nie noszę i mlaskałam z politowaniem na markowe ciuchy.
A co! Przecież wiem jak należy się zachowywać w celebryckim stanie. Uczą mnie tego poważne pisma dla kobiet i programy naukowe typu ,,Dlaczego ja”. Człowiek oczytany brukowcami, zaznajomiony z informacjami z ,,Faktu”, nauczony postępowania z programów pseudo rzeczywistych kartoflem nie jest. Wie jak należy głowę wysoko nosić, mlaskać i się krzywić na innych.
Z tej całej sławy i blasku zapomniałam po co właściwie tam pojechałam. Kupiłam serniczek oburzając się, że nie dali mi go w prezencie, chciałam wyjść z kwiaciarni z bukietem róż, ale ochroniarz chyba nie skojarzył z kim ma do czynienia, burak, cham i prostak. Więc wyszłam z foliową siatką i obiecałam, że ich obsmaruje w Internecie. Tam przecież każdy każdego może smarować g.wnem legalnie. Więc obsmaruję i ja!
Zadowolona z siebie, lekko podenerwowana, ze spłyniętym makijażem, spoconymi plecami, odciskami na podeszwach, dotarłam w końcu do domu. Weszłam prosto do salonu, chcąc się pożalić jak mnie niemiło ta obsługa potraktowała. Niesprawiedliwie i wręcz niedopuszczalnie jak na taką sławę. Ale luby spojrzał na mnie i zaczął się śmiać do łez.
Kiedy w końcu skończył wesołe rechoty, a ja stałam coraz bardziej skonsternowana i oburzona wymyślając mu kary, jakie na niego ześlę za takie płytkie zachowanie, mężu bez słowa wziął mnie za rękę i podprowadził do dużego lustra.
Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy w końcu po całym dniu przechadzania się, celebrowania, uśmiechania i wystawiania na publiczny widok, zauważyłam, że rano w pośpiechu zapomniałam założyć spódnicę. Gdyby futro było trochę krótsze, świeciłabym gołymi pośladkami. No może nie całkiem gołymi, ale jednak nie ubranymi w spódnicę.
Cóż. Schowałam głowę w piasek, pokroiłam serniczek i włączyłam ,,Dlaczego ja”, postanawiając przesłać swoją historię do programu. Może wtedy jako aktorka, celebrytkabędę mogła rozwinąć swoje umiejętności i zapędy. Grunt to znać swoje miejsce w hierarchii!
Z uściskami dla fanów, którzy czytają każdego tygodnia BazgrAłkowe felietony.
Napisz komentarz
Komentarze